Witam Cię serdecznie! Jeszcze nie ochłonąłem po emocjach związanych z opublikowaniem bloga i pierwszego artykułu o podważeniu testamentu, a już pracuję nad kolejnym. Bo szkoda czasu. Mam bardzo wiele pomysłów na ciekawe treści i nie mogę się doczekać, kiedy będziesz mógł je przeczytać! Dzisiaj tematem jest planowanie spadkowe.
I cały czas cieszę się blogiem, zaglądając do niego ot tak. Nawet nie po to, by sprawdzić liczbę odwiedzin. Chociaż nie powiem – jest to bardzo miłe 🙂
Ale, jak to się mówi, do brzegu. Bo tak w życiu, jak i w internecie, potrafię się rozgadać.
(mam nadzieję, że Ty także lubisz rozmawiać)
Dzisiaj chciałem Ci napisać o kilku moich przemyśleniach na temat wpływu koronawirusa, obecnej trudnej sytuacji, na szeroko pojęte prawo spadkowe. Konkretnie zaś, na planowanie spadkowe.
A że spadki dotyczą każdego z nas, to ten wpływ odnosi się po prostu do mnie i do Ciebie, a nie do jakiejś tam teoretycznej gałęzi prawa.
Codzienność też może być niebezpieczna
Mamy swoją bezpieczną rutynę. Zwykłą codzienność, kolejne dni następujące po sobie w znanym nam, kojącym rytmie. Przynajmniej większość z nas tak ma.
Żyjemy w demokratycznym, europejskim kraju i generalnie „jest ok”.
Zagrożenie dla zdrowia lub życia kojarzy nam się z przewlekłymi chorobami, wypadkami, jakimiś nagłymi zdarzeniami kryzysowymi. Ale nie z codziennością. Nie z wyjściem do sklepu po bułki, seansem w kinie, ani spotkaniem w większym gronie, by miło i towarzysko spędzić czas.
(bardzo mi tego brakuje, ludzi wokół mnie. Ty masz na pewno tak samo)
Obecna epidemia koronawirusa wywróciła to wszystko do góry nogami.
Wyjście na choćby i małe bieżące zakupy wiąże się z zakładaniem maski i rękawiczek, ciągłą czujnością w drodze z i do domu, a później odkażaniem rąk, klamek, ubrania. Wyjście na pocztę czy do banku to rozciągnięte na bezpieczną odległość kolejki.
Obawiamy się spotkania z drugim człowiekiem. Nawet bardzo krótkiego.
Jedzenie na wynos i paczki „pochodzą” z wycieraczek do drzwi, zamiast z rąk dostawcy czy kuriera. To mówi samo za siebie.
To wszystko odziera codzienność z poczucia bezpieczeństwa.
A brak bezpieczeństwa skłania do myślenia. Także o tym, że człowiek jest kruchy i nie ma 100% kontroli nad wszystkim. Także nad własnym życiem lub zdrowiem.
I tutaj pojawia się prawo spadkowe.
Wiem, że źle Ci się o tym czyta, bo mnie źle się o tym mówi, ale spadki wiążą się ze śmiercią.
Choćbyśmy starali się o tym nie myśleć.
Choćbyśmy rozmowę o spadkach odbywali wyłącznie na sali rozpraw i używali prawniczego języka pełnego niezrozumiałych pojęć. Oderwanego od potocznej, zwykłej rozmowy. W pewien sposób odrealnionego.
Choćbyśmy, to i tak…
Art. 924 Kodeksu cywilnego brzmi:
Spadek otwiera się z chwilą śmierci spadkodawcy.
Więc trzeba to zaakceptować. Na tym świecie pewne jest tylko to i podatki.
(że pozwolę sobie przytoczyć Benjamina Franklina)
Planowanie spadkowe i…
A więc prawo spadkowe. I nieuchronność, o której rozmawiamy.
Myślę, że ten czas, czas epidemii, skłoni wielu z nas do zastanowienia się. Poświęcenia myśli lub dwóch temu, „co by było gdyby”. Co by się stało z naszym majątkiem. Kto by go odziedziczył. Czy tego właśnie byśmy chcieli. A może czegoś zupełnie innego.
Czy to zabezpieczyłoby Twoich bliskich?
A więc planowanie spadkowe.
Od najprostszego, polegającego na sprawdzeniu, kto po Tobie dziedziczy i czy to jest dla Ciebie „ok”.
Po drobiazgowe zaplanowanie, co, komu i dlaczego „zapisać w spadku”. Jak ustanowić „wentyle bezpieczeństwa” na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. A może przekazać coś jeszcze za życia?
Możliwości, ze wszystkimi ich plusami i minusami, jest bardzo wiele.
Tak jak wiele jest ludzkich dramatów. Dramatów ludzi, którzy zostali – spadkobierców. Borykających się z bólem po utracie bliskiej osoby. Ale nie tylko z tym.
Często przez brak planowania spadkowego życie spadkobierców nagle staje na głowie. Utrudniając lub wręcz uniemożliwiając coś przecież znacznie ważniejszego. Odbycie żałoby, uporanie się ze stratą, odnalezienie się w nowych okolicznościach.
W codzienności bez Kogoś.
Prowadząc sprawy spadkowe zetknąłem się z wieloma rodzajami kłopotów prawnych spadkobierców, o których nie raz napiszę na blogu. Z niektórymi sobie poradziliśmy, z innymi nie.
Bo chociaż możesz korzystać z pomocy doświadczonego prawnika…
Takiego, który zna różne instytucje prawa. Zna orzecznictwo sądów, często „precedensowe”. A także potrafi to umiejętnie wykorzystać, by przekonać do swojej (a więc Twojej) racji sąd albo innych uczestników sprawy.
…to musisz pamiętać, że nawet najlepszy prawnik działa w ramach prawa.
A po śmierci spadkodawcy możliwości są znacznie ograniczone. Bo jest testament albo go nie ma. A jak jest – to jego treść jest taka, a nie inna.
Z pustego i Salomon nie naleje. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Prawda?
(niby frazesy, ale dają do myślenia)
Na szczęście, wśród moich Klientów coraz częściej pojawiają się testatorzy. A więc osoby, które chcą zaplanować dziedziczenie i zrobić to mądrze. Zrobić to po prostu lepiej.
I nie pozostawić Rzymskiemu Przypadkowi.
(jak czasem nazywam Kodeks cywilny. Dlaczego? Jeszcze o tym napiszę, innym razem)
…niebagatelna rola odpowiedniego podejścia
Podsumowując te luźne rozważania, myślę że koronawirus skłoni więcej ludzi do zastanowienia się nad prawem spadkowym. Niezależnie od wieku, bo jak pokazał nam wszystkim obecny kryzys, codzienność też może być groźna. I nie mamy nad nią pełnej kontroli. Nawet w tak istotnych sprawach jak kwestie zdrowia i życia.
A jeżeli się mylę, jeżeli planowanie spadkowe nie przebije się do naszej świadomości…
To przynajmniej zostanę na stanowisku, że powinno. Bo to ważne. Serio.
I może nie trzeba do tego podchodzić jak w kadrze z czarno-białego filmu, z ponurą muzyką w tle?
(jak uważasz?)
Bo ja, w ramach alternatywy, proponuję Ci potraktować myślenie o tym, co po sobie zostawisz, w kategoriach „Wielkiej Spuścizny, Twojej życiowej zaradności i ponadczasowej mądrości” 🙂
Tak z rozmachem, z poczuciem dobrze wykonanego zadania. Bo w istocie, do tego się to sprowadza. Zabezpiecz bliskich, tak just in case, i zajmij się czymś przyjemnym. Znajdź sobie jakąś nagrodę, pocieszkę ^^
Takie podejście zdecydowanie bardziej mi się podoba.
I jeżeli ten artykuł ma cokolwiek zmienić, to niech zainspiruje choć jedną osobę, by przemyślała swoją Wielką Spuściznę.
(i wiesz co, tak jakby patrzę z tego bloga na Ciebie, więc może… może dasz się namówić?)
🙂
PS W moich kanałach społecznościowych znajdziesz krótkie materiały, w formie małych kafelków, wspierające planowanie spadkowe. Tutaj i tutaj. Zajrzyj, jeśli chcesz. A wkrótce na blogu ciąg dalszy tematu prawa spadkowego w dobie koronawirusa (np. tutaj).
Stay tuned!
Wszystkiego dobrego Ci życzę!
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }