A więc podważenie testamentu. Szalenie poważny temat, a zarazem tytuł mojego nowego bloga.
Jest wcześnie rano, żona i dzieci jeszcze śpią, a ja grzeję wodę na kuchence i zaczynam pisać te słowa.
Mamy trzeci tydzień kwarantanny z powodu koronawirusa, nie wiadomo ile to potrwa, ale świąt wielkanocnych z pewnością nie będzie. A przynajmniej nie będą takie, do jakich się przyzwyczailiśmy.
Pracuję zdalnie, żona wciela się w nauczyciela i organizuje domowe przedszkole, a dzieci? Dzieci chciałyby swobodnie wychodzić i biegać, pacać wodę patykiem i ganiać gołębie.
Myślałeś o tym, czego Tobie najbardziej brakuje?
Bo mnie spokoju ducha, swobody cieszenia się coraz ładniejszą pogodą i łączącego się z tym biegania. Ale staram się wykorzystać ten czas, nie przespać go i nie zamarudzić. Jak?
Piszę pierwszy wpis na blogu. Taki trochę powitalny, trochę zakulisowy, ale z pewnością ważny, bo rozpoczynający moją przygodę z tym właśnie zakątkiem internetu, jakim jest własny, konkretny blog.
Pojawiający się „magicznie”, gdy wpiszesz jego adres. Na dowolnym komputerze i smartfonie. Ciekawe, gdzie i na czym właśnie go czytasz?
Nawet nie śniłem, że blog ten będzie tak dopracowany (technicznie, graficznie) i tak spójny tematycznie z moją specjalizacją.
I że będę się z niego tak cieszył ^^
Dlatego witam Cię serdecznie, z szerokim uśmiechem! 🙂
I biegnę wyłączyć wodę, bo już zaczyna gwizdać.
Podważenie testamentu – dlaczego?
Zalałem kawę, w ulubionym kubku z Gandalfem. Mogę pisać dalej.
Nie będę pisał o sobie (bo zrobiłem to już tutaj), ani więcej o blogu (opis jest tu).
Chcę za to napisać, dlaczego na temat bloga wybrałem spadki. I dlaczego podważenie testamentu, a nie – chociażby – jego prawidłowe sporządzenie.
Bo mam w tym swoją misję, zgodną z misją mnie jako prawnika.
Spadki towarzyszą mi niemal od początku prowadzenia własnej kancelarii.
Występuję po stronie spadkobierców, testatorów (przyszłych spadkodawców) planujących swoją ostatnią wolę, członków rodziny zmarłego, zaskoczonych treścią testamentu.
A nawet wierzycieli, chcących odzyskać swoje pieniądze mimo śmierci dłużnika.
Doradzam w planowaniu spadkowym i występuję do sądu o stwierdzenie nabycia spadku. Reprezentuję Klientów w toku sprawy i poza nią, negocjując w ich imieniu zachowek. Przygotowuję umowy o dział spadku.
Mediuję między spadkobiercami, którzy nie mogą dojść do porozumienia, ale potrafią i chcą rozmawiać. Nawet jeśli tylko przy wsparciu bezstronnego mediatora. Tłumaczę, jak i co dziedziczy się na działkach w ROD (rodzinnych ogrodach działkowych), bo prawo ROD jest moją „drugą nogą” w ramach specjalizacji.
Podważam testamenty, kwestionując ich ważność. Ale też bronię ich, obalając zarzuty innych uczestników postępowania.
Bo to nie jest tak, że każdy testament należy podważać. Nie jest też tak, że testamentu należy zawsze bronić.
Nic na siłę.
O testamencie, ostatniej woli spadkodawcy, myślę z perspektywy jego autora. Tak myślą też sędziowie, bo i prawo nakazuje interpretować testament tak, by odzwierciedlał rzeczywistą wolę zmarłego.
I tutaj kryje się odpowiedź na pytanie, dlaczego na temat bloga wybrałem podważenie testamentu.
Piszę o tym, bo testament, niestety, nie zawsze jest wyrazem ostatniej woli spadkodawcy.
Owszem, bywa wyrazem woli, ale często zdarza się, że jest to wola kogoś innego. Bliskich spadkodawcy. Lub przeciwnie, osób wcale z nim nie związanych, ale chętnych „przytulić majątek” zmarłego.
Testament jest, ale bez ostatniej woli spadkodawcy
Spadkodawcy często są oszukiwani, manipuluje się nimi, byle tylko uzyskać korzystny dla kogoś rezultat.
Wynik finansowy w postaci dziedziczenia.
Mieszkania, dużych pieniędzy, fajnego samochodu. Różnych rzeczy.
Spadkodawca się nie liczy, podobnie jak jego ostatnia wola. Bo to nie jest jego wola. Są tylko kalkulacje zysku i czyjś interes. Pieniądze.
Ale testament jest. Spisany tak, jak tego chce przedsiębiorczy „spadkobierca”.
Zdarza się również, że celem zakusów nie jest spadkodawca, lecz sam testament. Bo może spadkodawca już nie żyje, a może po prostu nie dał się zmanipulować. Wtedy testament potrafi zniknąć.
Albo wręcz przeciwnie, objawić się, całkiem nowy, jeszcze pachnący tuszem. Dzieją się różne rzeczy. Co komu przyjdzie do głowy, i tak fantazyjne, jak daleko jest skłonny się posunąć.
Znowu mamy testament. Ale nie mamy ostatniej woli zmarłego. Mimo zachowania wszelkich jej pozorów.
Często, chyba najczęściej, jest też tak, że sam spadkodawca nie jest w stanie świadomie i logicznie wyrazić swojej ostatniej woli. Bo nie pozwala mu na to jego zdrowie. Zażywane leki. Uzależnienia.
Co nie zawsze oznacza, że nie jest w stanie sporządzić testamentu. Często taki testament spisuje. Mimo że nie powinien.
I wtedy również mamy testament. Ale też nie mamy w nim prawdziwej ostatniej woli. Po raz kolejny.
I wówczas lepiej, żeby zadziałał bezpiecznik w postaci dziedziczenia ustawowego. Niż ostało się coś, czego nikt nie chciał i się nie spodziewał. Ani spadkodawca, ani jego bliscy.
Lepiej, by nastąpiło podważenie testamentu.
Moja misja i testament, który należy podważyć
I tu pojawia się moja misja, mój cel i powód pisania bloga na taki, a nie inny temat.
O tym jak prawidłowo – w świetle prawa – sporządzić testament można znaleźć setki poradników. Dziesiątki blogów. Albo po prostu pójść do notariusza, który zrobi to za nas.
Ale żadne rady nie uchronią testatora przed podrobieniem jego testamentu, przed oszukaniem go i wpłynięciem na jego decyzje spadkowe. Nie pomogą, gdy spadkodawca cierpi na schorzenia, które nie pozwalają na jasne i logiczne wyrażanie myśli i woli.
I tutaj widzę moją rolę. Stąd ten blog.
Chcę Ci pomóc podważyć testament, który nie jest ostatnią wolą zmarłego.
A jedynie wadliwym zapisem czyjegoś interesu. Lub spisanymi na kartce słowami, za którymi nie stały jednak klarowne myśli i życzenia.
Na zakończenie ostatnia, kluczowa moim zdaniem, sprawa.
Warto odróżnić „atakowanie” testamentu tylko dlatego, że nie podoba Ci się jego treść, od podważania go z powodu jego nieważności. Wynikającej z tego, o czym mówiłem przed chwilą.
Zawsze więc warto poradzić się prawnika i dowiedzieć się, czy testament posiada cechy świadczące o jego nieważności, czy też wszystko z nim w porządku. A jedynie nie jest po Twojej myśli.
Nic na siłę.
Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do lektury bloga! 🙂
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Przyznam, że blog zapowiada się niezwykle interesująco. Widzę zarówno znajomość tematu jak i rzeczywiste zaangażowanie oraz pasję.
Powodzenia.
Leszek Bloch
Serdecznie witam Pana na blogu!
Bardzo dziękuję za komentarz i życzenia powodzenia!
Również życzę Panu samych sukcesów!
Krzysztof Kozłowski